W 33. kolejce Premier League mogliśmy być świadkami naprawdę interesujących pojedynków. Poniższy artykuł poświęcimy na ukazanie trzech najciekawszych spotkań, które dla samego układu tabeli miały kluczowe znaczenie. Która z drużyn może być najbardziej zadowolona?

Rewelacyjny beniaminek znów urywa punkty

Stosunkowo atrakcyjnie zapowiadała się rywalizacji Leeds United – Manchester United i trzeba przyznać, że rozczarowani po końcowym gwizdku być nie mogliśmy. Obie ekipy dostarczyły nam wyrównanego pojedynku, który skończył się solidarnym podziałem punktów. Wynik tego spotkania może jednak nieco zakłamywać rzeczywistość, ponieważ ani gospodarze, ani goście nie znaleźli drogi do bramki przeciwnika.

Więcej strzałów na bramkę oddali jednak goście, którzy w tym aspekcie dotknęli prawie liczby dwudziestu uderzeń. Na nic się to jednak zdało, aczkolwiek remis nie wpływa zbyt mocno na sytuację obu zespołów w tabeli Premier League. Gospodarze nadal zajmują dziewiątą lokatę, a goście są wiceliderami.

Derby Londynu dla niebieskiej części

Hitem 33. kolejki Premier League było starcie West Hamu United z Chelsea. Z uwagi na niewielką różnicę dzielącą obie ekipy, mogliśmy zakładać naprawdę ciekawe starcie. I tak też było w rzeczywistości, aczkolwiek zespoły zdołały zdobyć zaledwie jednego gola. Bohaterem Chelsea okazał się krytykowany Timo Werner, dla którego była to pierwsza bramka od kilkunastu tygodni.

Taki rezultat oznacza, że w tabeli Premier League gospodarze spadli na piątą pozycję. O punkt lepsi są teraz podopieczni Thomasa Tuchela, którzy taką samą stratę mają już do trzeciego Leicester City. Wydaje się zatem, że do samego końca będzie trzeba myśleć o walce o ligowe podium, a w przypadku West Hamu United o europejskich pucharach.

Zobacz również: Podsumowanie 32. kolejki Premier League

Niespodziewana strata Liverpoolu

Z perspektywy sytuacji w tabeli Premier League, niezwykle istotnym dla gospodarzy było spotkanie z Newcastle United. Liverpool, który nadal jest mistrzem Anglii musiał zwyciężyć, by przedłużyć swoje szanse na awans do pierwszej czwórki. Podopieczni Jurgena Kloppa już w 3. minucie po raz pierwszy trafili do siatki za sprawą wykończenia Mohameda Salaha.

Jak się później okazało, „The Reds” nie było już stać na kolejne gole. Dodatkowo, wygrana uciekła w ostatniej akcji meczu, kiedy do siatki Liverpoolu trafił Joseph Willock. Na ten moment Liverpool zajmuje szóste miejsce, mając jednak jeden punkt mniej niż West Ham United. „Sroki” utrzymały z kolei dziewięć punktów przewagi nad strefą spadkową.

 

fot.gettyimages.com