17. kolejka angielskiej Premier League dostarczył nam kapitalnych emocji. Podczas tej serii gier nie zabrakło bowiem niespodzianek, ponieważ swoje spotkania przegrywali ci, którzy jawili się jako faworyci poszczególnych pojedynków. W dalszej części artykułu przedstawimy szczegóły dotyczące kilku starć, które według nas miały kluczowe znaczenie dla układu tabeli. Kto zawiódł, a kto może być umiarkowanie zadowolony?

Lider Premier League z kolejną porażką

Analizę zdarzeń zaczniemy od ostatniego spotkania w 17. kolejce Premier League. Starcie pomiędzy Southampton a Liverpoolem zapowiadało się naprawdę nieźle, ale nikt chyba nie przypuszczał, że po końcowym gwizdku sędziego cieszyć będą się gospodarze. Drużyna prowadzona przez Ralpha Hasenhüttla strzeliła jedną bramkę w tym meczu i jak się ostatecznie okazało, był to gol na wagę trzech punktów. Bohaterem „Świętych” został nie kto inny jak Danny Ings, który już w 2. minucie trafił do siatki. Porażka Liverpoolu cieszy również ekipy będące tuż za plecami mistrzów Anglii. Manchester United dzięki temu zrównał się nawet punktami z zespołem „The Reds”.

Southampton – Liverpool 1:0 (D. Ings).

Hit na korzyść wicemistrzów Anglii

W 17. kolejce Premier League doszło także do prawdziwego hitu. Chelsea gościła na własnym obiekcie Manchester City. Teraz kibice „The Blues” chcą jednak o tym starciu jak najszybciej zapomnieć. Drużyna Pepa Guardioli zwyciężyła bowiem dosyć gładko 3:1 i dała sobie szanse na zbliżenie się do czołówki. Wynik tego meczu zaskoczeniem jednak być nie może, gdyż piłkarze prowadzeni przez Franka Lamparda w ostatnich pięciu kolejkach zaledwie raz zdobyli trzy punkty. Poza tym, aż trzykrotnie to rywale okazywali się lepsi, a najwięcej kłopotów ma sam szkoleniowiec, którego pozycja staje się coraz słabsza. Chelsea zajmuje w tej chwili dziewiąte miejsce.

Chelsea – Manchester City 1:3 (C. Hudson-Odoi – I. Gundogan, P. Foden, K. De Bruyne).

Manchester United na równie z liderem

Po tej serii gier największe powody do radości mają jednak przede wszystkim zawodnicy Manchesteru United. „Czerwone Diabły” dzięki pokonaniu 2:1 Aston Villi oraz potknięciu Liverpoolu są już na równi z ekipą mistrza Anglii. Trzeba sobie jasno powiedzieć, że United zasługuje na same pochwały, patrząc jak dobrze punktuje w ostatnich pięciu kolejkach. Punkty drużynie z Old Trafford urwało w tym okresie tylko Leicester City. Podopieczni Ole Gunnara Solskjaera mają dodatkowo jeden mecz rozegrany mniej, a więc już niedługo mogą być samodzielnym liderem Premier League.

Manchester United – Aston Villa 2:1 (A. Martial, B. Fernandes – B. Traore).

 

 

fot.gettyimages.com